Publikacje książkowe

Jak zrozumieć chrumaka i wejść do świata tych, którzy myślą inaczej

 

     Wydawnictwo „Skrzat” – 2019

 

 

Robal   ( fragment opowiadania )

 

     Glizdoń wystawił łeb z dziury i ze zdumieniem stwierdził, że na zewnątrz jest jasno. I to jakoś dziwnie, takiej jasności się nie spodziewał. Oczywiście zdarzało się, że kiedy Chłopiec zostawiał otwarty plecak na samo jego dno dochodziło trochę światła, ale to zdarzało się rzadko, bo plecak Chłopca przeważnie leżał w kącie. W kącie pokoju, w kącie świetlicy, w kącie szatni WF. Był to brudny, stary plecak, z którego koledzy Chłopca śmiali się a dorośli załamywali nad nim ręce.

    Na próżno mama prosiła i namawiała synka, żeby  w końcu kupili nowy. Na próżno Ada dogadywała Chłopcu, a tata naigrawał  się z licznych plam, oraz  dziur. Na nic nie zwracał uwagi i niewiele obchodziło go, czy jego staruszek podoba się komuś czy nie. Pozostawał  głuchy na wszystkie narzekania i nie zamierzał nikomu ustępować.

- Możecie mi kupić choćby pięć nowych plecaków, a ja i tak ich nie będę używał.- oświadczył uroczyście pewnego dnia:-  Prawo do własności jest moim świętym prawem i moje zdanie też przecież się liczy. Jeżeli nie wierzycie to przeczytajcie sobie Konwencję o prawach dziecka oznajmił, po czym ze łzami w oczach wyszedł z kuchni w której zebrała się cała rodzina.  

    Właśnie tego dnia pani w szkole mówiła o tej konwencji i kiedy chłopiec zapytał, czy dzieci mają prawo do własności, dowiedział się, że owszem takie samo jak dorośli. Ucieszył się, gdy to usłyszał, i  kiedy wracał  do domu postanowił bronić swego.

   Zanim zdjął kurtkę, rzucił plecak na podłogę w przedpokoju i wybiegł do ogródka. Chwilę później do domu wszedł tata, i nie zauważywszy szmacianej przeszkody, potknął się o nią i omal nie przewrócił.

Zdenerwował się i kopnął plecak synka akurat w chwili, gdy ten wrócił z ogrodu.

- To moje, nie ruszać!– krzyknął Chłopiec podnosząc swoją własność, i na wszelki wypadek popędził z nią na górę. Czuł, ze zaraz usłyszy od taty coś przykrego, więc wolał uniknąć reprymendy. Kiedy znalazł się na piętrze, całkowicie zadowolony, zamknął drzwi do swego pokoju, po czym szurnął plecak w kąt.

    Lubił swoje rzeczy i bardzo się do nich przywiązywał.. Oczywiście nie wszystkie były fajne, ale kiedy się do czegoś przyzwyczaił nie chciał, żeby ktoś tego dotykał. Nieważne, czy rzecz była stara i zużyta czy tylko z niej wyrósł po prostu tego nie lubił.  Nie pomagały prośby i tłumaczenia rodziców, docinki Ady i dogadywania kolegów. Kiedy polubił jakąś bluzę albo spodnie, nosił je tak długo, aż całkiem się podarły, a i wtedy nie pozwalał nikomu ich wyrzucić. Tym razem było podobnie: nie zmierzał zamienić plecaka na nowy, bo do starego przywiązał się i już.

                                                               x  x   x 

    Glizdoń zamieszkał w dużej przegródce plecaka  w pewien poniedziałek, gdy Chłopiec wrzucił do środka jabłko przywiezione od dziadków z działki. Owoce ze starego sadu nie były zbyt piękne, ale przynajmniej całkowicie zdrowe, bo babcia dbała o ekologię i nie pozwoliła dziadkowi spryskiwać drzewek żadnym chemicznym paskudztwem. Samodzielnie dbała o to, żeby jej drzewka omijały choroby, ale robaki tak samo jak ludzie lubią smak niepryskanych owoców.

    Glizdoń zadomowił się w czerwonym jabłku,  gdy jeszcze wisiało na gałęzi, a kiedy znalazło się w plecaku Chłopca nie zamierzał się z niego wyprowadzić.

    W szkole na którejś  przerwie, Chłopiec dwa razy ugryzł jabłko, a potem  z powrotem wrzucił je do plecaka i już o nim nie pamiętał.

...